Są ludzie, którzy czują ogromną niechęć do prawa. Nie chcą go przestrzegać. Mówią: "Prawo prawem, a my zrobimy po swojemu".
Z drugiej strony ci sami ludzie żądają ochrony, jaką zapewnia im prawo. Nie chcą być napadani na ulicach. Nie chcą być okradani. Mówią: "Mam prawo".
Czym wyjaśnić tę pełną sprzeczności postawę? Zapewne u jej podłoża leży egoizm, cynizm i wyrachowanie. Jest to postawa skrajnie roszczeniowa.
Ludzie, którzy ją przyjmują, lubią stawiać siebie ponad prawem. Nie chcą podporządkować się określonym regułom. Nie uznają praw innych. Niszczą relacje społeczne. W którymś momencie proces ich socjalizacji zawiódł.
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, co się dzieje, gdy obejmują stanowiska decyzyjne. Szczególnie widoczne to jest w małych miasteczkach, w których zaczynają wówczas panować zwyczaje jakby żywcem wyjęte ze starych westernów. Tylko, że Polska to nie Dziki Zachód.
Prawo chroni stosunki społeczne, wypracowane przez społeczeństwo w długotrwałym procesie i usankcjonowane przez państwo. Działa powoli, ale potrafi być niezwykle skuteczne, o czym niejeden "kowboj" miał się już okazję przekonać.
Joanna Orda
fot. vedatzorluer