Niewiele rzeczy mnie zaskakuje. Sporo już w życiu widziałam, niejedno przeżyłam. Od jakiegoś czasu obserwuję sytuacje, które zdają się pochodzić wprost z "Ferdydurke" W. Gombrowicza. I to mnie zadziwia. Że groteska może stać się rzeczywistością. Że w europejskim kraju XXI wieku ktoś może zachowywać się, jakby go żywcem wyjęto z groteski, ze świata absurdu.
Niedawno słyszałam o takiej o to sytuacji. Rzecz dzieje się w uroczym, małym miasteczku. Przychodzi obywatel do gminnego urzędnika. Grzecznie tłumaczy, w jakiej przyszedł sprawie. Następuje taki dialog:
Urzędnik X: O który budynek chodzi?
Obywatel Y: Ten na ulicy Z.
Urzędnik X: Nie kojarzę go.
Obywatel Y: To ten, w którym Pan pracował.
Urzędnik X: Pan mnie straszy.
Obywatel Y: Czym ja Pana straszę? Że Pan pracował w tym budynku?
Urzędnik X: Ja się Pana boję. Pan mnie straszy.
Obywatel Y: Ale czym ja Pana straszę? Nic nie rozumiem - na twarzy obywatela maluje się autentyczne zdziwienie.
Urzędnik X: Boję się Pana. Boję się. Pan mnie straszy. Wystarczy, że powiem, że się boję i to jest już groźba karalna - powtarza w kółko gminny urzędnik.
W pierwszej chwili, gdy usłyszałam tę historię, wybuchnęłam gromkim śmiechem. Potem zapłakałam nad gminnym urzędnikiem X.
Jego reakcja była nienaturalna. Postawa wobec obywatela zatrważająca. Znajomość prawa znikoma. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w demokratycznym państwie prawnym.
Obywatel nie skierował wobec urzędnika żadnej groźby. Jego zachowanie nie wyczerpuje znamion przestępstwa.
Gdyby przyjąć tok rozumowania gminnego urzędnika X., to nasze codzienne rozmowy mogłyby wyglądać następująco:
A: Dzień dobry, jak się Pan miewa?
B: Ja się Pana boję. Pan mnie straszy. To jest groźba karalna.
albo
C: Ma Pani śliczną sukienkę. Gdzie ją Pani kupiła?
D: Ja się Pani boję. Pani mnie straszy. To jest groźba karalna.
Podobne rozmowy byłyby oczywiście absurdalne.
Można się zastanawiać, czy w omawianej sytuacji to obywatel nie został zastraszony. Przyszedł załatwić swoją sprawę, a został bezpodstawnie pomówiony o popełnienie czynu karalnego. Wyszedł zbulwersowany, niczego nie załatwił, ale wyrobił sobie jak najgorszą opinię o gminnym urzędniku X. Trudno mu się dziwić.
Dwa pytania mnie nurtują: czy gminny urzędnik X. postrzega rzeczywistość inaczej niż reszta społeczeństwa? oraz czy z premedytacją nieprawdziwie pomówił obywatela?
Jeżeli odpowiedź na pierwsze pytanie byłaby prawdziwa, to gminny urzędnik X. powinien udać się po pomoc do specjalisty. Jeśli odpowiedź na drugie pytanie byłaby prawdziwa, powinien tłumaczyć się w sądzie.
Joanna Orda
fot. Alexas_Fotos