poniedziałek, 1 lutego 2016

Proces conterganowy

prawo farmaceutyczne

To był jeden z największych procesów karnych w historii niemieckiego sądownictwa. Tysiące dowodów, setki stron akt sprawy, zastępy prawników, a wszystko to w cieniu tragedii.

27 maj 1968 rok, Aisdorf, RFN. Po wieloletnim, żmudnym śledztwie na ławie oskarżonych zasiadają członkowie kadry kierowniczej Chemie Grünenthal Gmbh.

Przedsiębiorstwo to, założone w 1949 roku, wyprodukowało lek o nazwie Contergan. Był to środek uspokajający i nasenny na bazie talidomidu, pochodnej kwasu glutaminowego. Sprzedawano go w wielu krajach świata pod różnymi nazwami. Reklamowano jako skuteczny i bezpieczny. Wkrótce okazało się jednak, że miał groźne skutki uboczne. Przyjmowanie talidomidu przez kobiety w czasie ciąży stało się przyczyną poważnych wad rozwojowych dzieci, takich jak fokomelia, deformacja organów wewnętrznych, zmiany neurologiczne, wady słuchu i wzroku. Takich dzieci urodziło się kilka tysięcy.

Trwające wiele lat śledztwo doprowadziło do oskarżenia kadry kierowniczej producenta leku. Procesowi towarzyszyły niewyobrażalne emocje. Ekspertyzy naukowe, zeznania świadków, obszerna dokumentacja - kolejne odsłony sądowej batalii trwały 283 dni. 

18 września 1970 roku zapadł wyrok. Sąd uniewinnił oskarżonych. Uznał, że nie można im było przypisać winy, a ich działania były zgodne z obowiązującymi wówczas normami prawnymi.

Kształt obecnie obowiązującego prawa farmaceutycznego jest między innymi wynikiem skandalu, związanego z Conterganem.

W Polsce obrót produktami leczniczymi możliwy jest co do zasady po uzyskaniu pozwolenia; wyłączenia od tej zasady określa ustawa.

Uważam, że warto pamiętać o "sprawie Conterganu", ponieważ pokazuje ona, jak brak wiedzy może doprowadzić do nieszczęścia.
Joanna Orda


źródła: H. Evans, Thalidomide: how men who blighted lives of thousands evaded justice, The Guardian,  2014; B. Dudek (red. odp.), Firma farmaceutyczna dopiero teraz przeprasza ofiary Conterganu, Deutsche Welle, 2012; Parlament Europejski, http://www.europarl.europa.eu.
fot. stevepb