Historia fałszowania pieniędzy sięga czasów starożytnych i emisji pierwszych pieniędzy, przede wszystkim monet. Od niepamiętnych czasów fałszerze próbują w szybki sposób wzbogacić się, samemu "produkując" pieniądze - z lepszym lub gorszym skutkiem. Żeby stworzyć dobry falsyfikat pieniądza, mogący uchodzić za oryginał, nie wystarczy być uzdolnionym grafikiem. Potrzebne są odpowiednie, drogie środki techniczne. Do najsłynniejszych współczesnych fałszerzy pieniędzy zalicza się m.in. Jürgena Kuhla i Franka Bourassa.
Od starożytności przez średniowiecze po nowożytność fałszowanie pieniędzy karane było śmiercią. W obecnych czasach czyn ten również traktowany jest surowo.
Zgodnie z obowiązującym kodeksem karnym podrabianie albo przerabianie pieniędzy jest zbrodnią, zagrożoną karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 5 lat albo karą 25 lat pozbawienia wolności. Taka sama kara grozi za podrabianie albo przerabianie m.in. karty płatniczej czy weksla in blanco.
Karalne jest puszczanie w obieg falsyfikatu, przyjmowanie go w takim celu, przechowywanie, przewożenie, przenoszenie, przesyłanie, pomaganie do jego zbycia lub ukrycia. Podobnie jak czynienie przygotowań do popełnienia tych przestępstw.
W kodeksie karnym z 1969 r. fałszowanie pieniędzy zagrożone było karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 3 lat albo karą 25 lat pozbawienia wolności, natomiast w kodeksie karnym z 1932 r. - karą więzienia na czas nie krótszy od 2 lat.
Zdarzają się przypadki świetnie sfałszowanych pieniędzy. Coraz lepsze zabezpieczenia i groźba kary nie powstrzymują fałszerzy przed kolejnymi próbami wprowadzania fałszywych pieniędzy do obrotu gotówkowego. Dokładna liczba takich "fałszywek" nie jest znana, ale z pewnością sięga wielu milionów dolarów.
Joanna Orda
fot. martaposemuckel