wtorek, 7 marca 2017

PRAWNICZA CHIŃSZCZYZNA



- To nie może być takie trudne - mówi moja znajoma i bierze do ręki plik gęsto zadrukowanych kartek. Jest wykształconą kobietą, po studiach technologicznych. Ma doświadczenie w zarządzaniu procesami przemysłowymi. W skupieniu pochyla się nad tekstem. Milczy długą chwilę. W końcu mówi:
- O co w tym chodzi? Odnośnik do odnośnika, który znosi odnośnik i tworzy regułę odnośnika, chyba że odnośnik do odnośnika nie jest odnośnikiem? To jakaś chińszczyzna.
- Prawnicza chińszczyzna - uzupełniam, uśmiechając się.

Moja znajoma podjęła wyzwanie i spróbowała zrozumieć jeden z typowych tekstów prawniczych, z jakimi ja spotykam się na co dzień.

Wielu ludziom zdaje się, że wystarczy przeczytać kodeks i już wie się wszystko o prawie. Nic bardziej mylnego. Kiedy ktoś mówi, że prawo jest proste jak przepis na ciasto kakaowe i wystarczy przeczytać regułkę, uśmiecham się w duchu, gratulując takiej osobie dobrego humoru.

Prawnicy latami uczą się prawidłowo odczytywać teksty prawne. To trudna sztuka. Nad niektórymi tekstami pochylają się wysokiej klasy prawnicy - tak praktycy, jak i teoretycy - i dopiero po głębokiej analizie wyinterpretowują normy prawne.

Język prawa jest specyficzny. Rządzi się własnymi zasadami. Dzieli się na język prawny i język prawniczy (często dzielony dalej na język praktyki i język doktryny). Posiada unikalne w sensie lingwistycznym pojęcia, nie spotykane w żadnej innej odmianie języka. Nie jest zrozumiały dla laika.

Prawo posługuje się językiem, który znacząco różni się od języka używanego na co dzień przez każdego z nas.
Joanna Orda

fot. kianhui86