poniedziałek, 23 stycznia 2017

Urzędniczy ping pong


Urzędniczy ping pong


Wszyscy znamy tę sytuację: obywatel chce coś załatwić i idzie do urzędu. Tam mówią mu, że powinien pójść do innego urzędu. Idzie do innego urzędu i dowiaduje się, że powinien pójść do jeszcze innego urzędu. I tak chodzi od urzędu do urzędu, od drzwi do drzwi, wciąż od nowa przedstawia swoją sprawę i nic nie może załatwić. Wszędzie słyszy to samo: „my się tym nie zajmujemy” albo „my nic nie możemy”. Jeden urząd przerzuca odpowiedzialność za załatwienie sprawy na drugi. Przypomina mi to grę w ping ponga. Są różne style gry, ale cel zawsze ten sam: odbić piłeczkę tak, żeby znalazła się w polu przeciwnika.

To, co mówi obywatel, nikogo nie interesuje. Jego problem jest jego problemem. Zostaje z nim zupełnie sam. Jego wędrówka po urzędach nic nie daje. Wyszukuje się tysiące wykrętów, żeby tylko nie załatwić jego sprawy.

Czasem obywatel – odsyłany od instytucji do instytucji – traci orientację. Być może o to chodzi, żeby machnął ręką i odpuścił. Przecież w kółko przechodzi tą samą procedurę, która za każdym razem kończy się identycznie: odesłaniem do kolejnego urzędu. A że nie załatwi swojej sprawy? Urzędnik – miłośnik ping ponga – wzruszy ramionami. To nie jego problem.

Takie sytuacje, jak przedstawiona wyżej, są niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawnym. Rolą urzędników, opłacanych z publicznych pieniędzy, jest załatwianie spraw obywateli w sposób szybki i zgodny z prawem. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla odsyłania obywateli od Annasza do Kajfasza.
Joanna Orda

Podobne posty:

fot. OpenClipart-Vectors

wtorek, 10 stycznia 2017

Oczekiwania

Każdy z nas ma jakieś oczekiwania. Dotyczą one wszystkich dziedzin życia. Nie inaczej jest z prawem. Chcemy, żeby prawo było proste i zrozumiałe. Żeby chroniło nas. Żeby dawało nam poczucie bezpieczeństwa. Żeby należycie regulowało stosunki międzyludzkie. Żeby było skuteczne.

Każdy z nas ma jakieś oczekiwania. Dotyczą one wszystkich dziedzin życia. Nie inaczej jest z prawem. Chcemy, żeby prawo było proste i zrozumiałe. Żeby chroniło nas. Żeby dawało nam poczucie bezpieczeństwa. Żeby należycie regulowało stosunki międzyludzkie. Żeby było skuteczne.

Nie każde oczekiwania ziszczą się w rzeczywistości. Nie jest to możliwe. Nie sposób stworzyć prawa, które każdy człowiek uznałby za doskonałe. Podjęcie takiej próby byłoby z góry skazane na niepowodzenie. Prawo, które jego twórca uznałby za doskonałe, byłoby doskonałe w jego mniemaniu. Lecz czy w opinii innych ludzi też miałoby taki walor? Niekoniecznie. Szybko mogłoby zostać skrytykowane.

Już samo pojęcie doskonałości nastręcza problemów i jest różnie rozumiane przez uczonych. Czym jest doskonałość? Na to pytanie najlepiej odpowiedzieliby filozofowie. Choć jestem przekonana, że gdyby spotkało się trzech filozofów, to pojawiłyby się trzy odmienne definicje. Zapewne każdy przedstawiłby swoją własną interpretację zagadnienia. Być może ci filozofowie wdaliby się w pasjonującą dyskusję? Kto wie?

Wracając do prawa – nigdzie na świecie nie jest ono doskonałe. Można co najwyżej podejmować próby jego reformowania i unowocześniania. Są różne systemy prawne i tempo zmian uzależnione jest także od ich rodzaju. Są kraje, w których prawo zmienia się powoli. W tych krajach istnieje swoista pewność prawa. Obywatele wiedzą, jakie mają uprawnienia i obowiązki. Są też kraje, w których prawo zmienia się bardzo szybko. Obywatele często nie nadążają za zmianami i myśląc, że postępują właściwie, łamią prawo.

Trzeba też pamiętać, że samo prawo – choćby najlepsze – nie zda się na nic, jeśli nie będzie stosowane. Będzie dobrym prawem, ale martwym. A gdy prawo jest martwe, rozpada się państwo.
Joanna Orda

fot. Unsplash