Czy tolerować przestępstwa? Czy przymykać oczy na oszustwa? Czy ignorować nadużycia?
Skąd te pytania? Niedawno przysłuchiwałam się dyskusji, podczas której jeden z rozmówców stwierdził, że na drobne przestępstwa można przymykać oczy. Przy czym w tym przypadku drobne przestępstwa rozumiał jako defraudacje rzędu kilku tysięcy złotych z wyraźną tendencją wzrostową, oszustwa w odczuwalny sposób szkodzące pokrzywdzonemu, nadużycia wyrządzające realną szkodę. Nie chodzi tu o przysłowiową kradzież bułki w sklepie. Nie chodzi też o chęć ujęcia sprawcy w trakcie dokonywania czynu większej wagi. Chodzi o zwykłe odwracanie oczu, gdy łamane jest prawo. Nie zauważanie przestępstw. Subiektywne ocenianie, które przestępstwo zasługuje na ściganie.
Nie wiem, jak można było dojść do tak absurdalnego wniosku, że są przestępstwa, które się ściga i przestępstwa, które się toleruje. Takie podejście stoi w sprzeczności z zasadą praworządności. Przestępstwo ze swojej definicji jest czynem społecznie szkodliwym w stopniu większym niż znikomy. Narusza wypracowane przez społeczeństwo normy postępowania. Gdyby nie było szkodliwe dla społeczeństwa, nie byłoby przestępstwem, nie znalazłoby się w ustawie i nie byłoby zabronione.
Joanna Orda